Shakespeare bardziej pronaukowy, niż sądzono – wynika z analizy m.in. Polaków
Shakespeare zakorzeniony był w średniowiecznym obrazie świata i nie interesował się astronomią? Analiza dzieł poety, dokonana m.in. przez Polaków, temu przeczy. Obrazy planet i gwiazd obecne w jego poezji współbrzmią z kosmologicznymi dyskusjami epoki i z przekonaniami czołowych londyńskich astronomów.
W czasach Williama Shakespeare’a (1564–1616) rozwijała się dyskusja na temat natury sfer niebieskich, które według arystotelesowskiej fizyki i średniowiecznej filozofii przyrody miały unosić planety i gwiazdy. W tym zbudowanym z niebiańskiego eteru obszarze, rozciągającym się ponad sferą Księżyca, nie mogły zachodzić żadne gwałtowne zmiany – przypomina w przesłanej PAP informacji prof. Jarosław Włodarczyk z Instytutu Historii Nauki PAN w Warszawie.
Tymczasem w 1572 roku rozbłysła na niebie nowa gwiazda (według dzisiejszej terminologii: supernowa), która – zmieniając jasność – wydawała się zbliżać do Ziemi i oddalać od niej. Natomiast w latach 1577 i 1585 pojawiły się spektakularne komety. Z precyzyjnych obserwacji astronomicznych wynikało, że znajdują się dalej od Ziemi niż Księżyc. A jeśli tak, to musiały poruszać się pośród planet. Wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby sztywne planetarne sfery istniały. Astronomowie zaczęli wątpić w ich realność. „Oliwy do ognia dolała heliocentryczna teoria Mikołaja Kopernika, opublikowana w 1543 roku. Wprawdzie dość wolno zyskiwała zwolenników skłonnych do zaakceptowania jej fizyczności, ale również burzyła starożytną i średniowieczną architekturę kosmosu” – zauważa historyk.
Londyn w czasach Shakespeare’a był miejscem, w którym szczególnie żywo dyskutowano na temat teorii Kopernika i w którym, za sprawą przeprowadzonych tam obserwacji supernowej i komet, podważano konieczność odwoływania się do sfer niebieskich jako maszynerii unoszącej planety i gwiazdy. Wśród zwolenników tych poglądów byli najwybitniejsi ówcześni angielscy uczeni, jak John Dee, Thomas Digges, Thomas Harriot czy William Gilbert, ale także autorzy almanachów astrologicznych – niezwykle popularnych, wysokonakładowych druków – np. Edward Gresham i Thomas Bretnor.
Do tej pory literaturoznawcy, jak również autorzy krytycznych edycji sztuk Williama Shakespeare’a, publikowanych w renomowanych seriach Arden, Cambridge i Oxford, konsekwentnie umieszczali go w geocentrycznym kosmosie, rządzonym przez fizykę Arystotelesa. I zarzucali brak zainteresowania astronomią.
W interdyscyplinarnej pracy, która ukazała się w prestiżowym czasopiśmie „Shakespeare”, m.in. polscy badacze dowodzą, że niektóre tropy literackie, powracające w dramatach poety, świadczą o jego żywej reakcji na debaty o nowej budowie wszechświata, podejmowane w jego epoce.
„W naszej pracy zwróciliśmy uwagę, że powracające niemal obsesyjnie w tekstach Shakespeare’a (Gwałt na Lukrecji, Sen nocy letniej, Hamlet, Troilus i Kresyda, Antoniusz i Kleopatra, Opowieść zimowa) obrazy planet i gwiazd wypadających i uwalnianych ze swoich sfer są tropem doskonale współbrzmiącym z kosmologicznymi dyskusjami epoki i z przekonaniami czołowych londyńskich astronomów” – wyjaśnia prof. Włodarczyk.
Źródło: Nauka w Polsce